Gdzie miejscowi robią tanie zakupy na Węgrzech w 2025? Targowiska, dyskonty, ceny
Jak naprawdę tanio robić zakupy na Węgrzech – przewodnik z perspektywy „miejscowego z Polski”
Pierwszy raz, gdy pojechałem na zakupy do Budapesztu, byłem przekonany, że „na pewno będzie taniej niż w Polsce”. Skończyło się rachunkiem wyższym niż w Krakowie i lekkim szokiem przy kasie. Po kilku wyjazdach, rozmowach z miejscowymi i przekopaniu węgierskich forów obraz jest dużo bardziej trzeźwy: Węgry nie są krainą tanich zakupów, a przy podstawowych produktach często… jest drożej niż u nas.
Z drugiej strony, jeśli zaczniesz kupować jak Węgrzy – a nie jak turysta z przewodnikiem w ręku – da się naprawdę mocno przyciąć koszty. Klucz to wybór miejsca i kanału zakupów, nie nadzieja, że „za granicą musi być taniej”.
Gdzie Węgrzy realnie szukają oszczędności?
Na poziomie ulicy widać prosty schemat:
- codzienne duże zakupy – w dyskontach: Lidl, Aldi, Penny Market, Spar Discount, Auchan, Tesco,
- świeże warzywa, owoce, część mięsa i lokalnych wyrobów – na targach i u drobnych rolników,
- sklepy w ścisłych centrach turystycznych – tylko w ostateczności.
To ważne, bo przy obecnych cenach wielu rzeczy naprawdę nie opłaca się kupować w „pierwszym lepszym” sklepie. Dla porównania:
- kostka masła 250 g: na Węgrzech ok. 11,72 zł, w Polsce 7–7,50 zł,
- podstawowe sery, mleko, konserwy – w większości tańsze w polskim dyskoncie niż w węgierskim supermarkecie.
Dlatego miejscowi świadomie dzielą zakupy na dwa światy:
- dyskont = baza koszyka (nabiał, suche produkty, chemia, pieczywo),
- targ = świeże jedzenie i lokalne rarytasy, ale tylko wybrane.
To nie jest „styl życia” – to reakcja na ceny i inflację.
Budapeszt: turystyczna pułapka vs. normalne miasto
W Budapeszcie są dwa równoległe światy:
-
Świat turysty – Vaci utca, okolice parlamentu, bulwary nad Dunajem, Hajdúszoboszló i inne kurorty. Tu:
- za zwykłe zakupy płacisz jak w kurorcie nad Bałtykiem,
- sklepy „gourmet” i małe markety przy atrakcjach mają ceny sztucznie podbite,
- papryka i salami pakowane „giftowo” potrafią kosztować jak luksusowe delikatesy.
-
Świat mieszkańca – osiedla kilka ulic dalej, targi dzielnicowe, dyskonty przy blokowiskach:
- pieczywo jest śmiesznie tanie:
- chleb krojony ok. 3 zł,
- bułka kajzerka ok. 0,76 zł,
- mięso drobiowe jest wyraźnie tańsze niż w Polsce – piersi z kurczaka ok. 16,26 zł/kg (u nas okolice 25 zł/kg),
- promocje w Lidl/Aldi/Penny/Auchan to codzienny sport narodowy.
- pieczywo jest śmiesznie tanie:
Miejscowi bardzo konsekwentnie unikają robienia dużych zakupów w turystycznych dzielnicach – nawet jeśli mieszkają blisko. Tak samo jak my omijamy sklep na Krupówkach, gdy chcemy zrobić normalne zakupy.
Targowiska w Budapeszcie: gdzie kupuje mieszkaniec, a gdzie turysta?
Jeśli myślisz „targ w Budapeszcie”, pewnie widzisz przed oczami Wielką Halę Targową przy Fővám tér. Ładna, klimatyczna… i w dużej części pod turystę.
Jak to wygląda od kuchni?
1. Wielka Hala Targowa (Nagy Vásárcsarnok)
- Turyści: chodzą po parterze przy głównych wejściach, kupują kolorowe zestawy papryki i mini salami w pudełkach.
- Mieszkańcy:
- przychodzą rano,
- idą głębiej, do mniej reprezentacyjnych stoisk,
- kupują mięso i warzywa bez zbędnej „pamiątkowej” oprawy.
Te same produkty potrafią być:
- przy wejściu – z marżą „na zdjęcia z Instagrama”,
- w głębi hali – znacznie taniej, bliżej realnych cen węgierskich.
2. Lehel Market
To targowisko, o którym turyści rzadko słyszą, a miejscowi mówią wprost: „tam jest taniej”.
- Pełen zestaw: mięso, nabiał, warzywa, owoce, przetwory.
- Ceny zazwyczaj niższe niż w Wielkiej Hali.
- Sprzedawcy przyzwyczajeni do stałych klientów, łatwiej pogadać o cenie przy większych zakupach.
3. Hunyadi tér i inne małe rynki dzielnicowe
- Spokojniejsze, bardziej lokalne, bez turystycznego zadęcia.
- Idealne na bieżące zakupy, gdy mieszkasz w okolicy.
Jak Węgrzy „wyciskają” ceny na targach?
Na targu ceny są „żywe”. Ten sam pomidor czy papryka może mieć:
- na stoisku A – cenę „dla leniwych”,
- na stoisku B, trzy alejki dalej – 20–30% taniej.
Dlatego miejscowi robią trzy rzeczy:
-
Obchodzą targ, zanim kupią
Nie kupują na pierwszym stoisku przy wejściu. Najpierw robią obchód, patrzą na ceny, dopiero potem biorą siatki do ręki. -
Kupują większe ilości u jednego sprzedawcy
Zasada jest prosta:
„Wezmę 2 kg zamiast 1 – da się coś zrobić z ceną?”.
W wielu przypadkach kończy się to dodatkowym rabatem kilku–kilkunastu procent. -
Wiedzą, kiedy i skąd
- Pod koniec dnia łatwiej dostać zniżkę na warzywa i owoce, których nikt nie chce już targać z powrotem.
- Warzywa/owoce w sezonie potrafią być bardzo rozsądne cenowo, poza sezonem – odjeżdżają ostro do góry. To nie jest kilka procent, tylko często podwojenie ceny.
⚡ Pro tip:
Największe oszczędności są na produktach prosto od rolnika. Na targach, gdzie przyjeżdżają gospodarze z okolicy, ceny bywają nawet o 50% niższe niż za podobny towar w dużej sieci. To dotyczy zwłaszcza warzyw, owoców, miodu, domowych przetworów.
Targ vs sklep „gourmet”: ta sama papryka, dwa różne światy
Na forach Węgrzy często wrzucają takie przykłady:
- pomidory na lokalnym targu: ok. 2,50 zł/kg,
- te same pomidory w „delikatesach gourmet”: ok. 5,00 zł/kg.
Czyli dokładnie 100% różnicy tylko za to, że sklep ma modny wystrój, muzyczkę i napis „gourmet”.
To samo dotyczy:
- kolorowych zestawów papryk mielonych w puszkach „dla turystów”,
- miodów i dżemów w ozdobnych słoiczkach,
- lokalnych serów i wędlin.
Na targu – zwykły słoik, zwykła etykieta, normalna cena. W sklepie „gourmet” – design i cena jak za pamiątkę, nie jak za jedzenie.
Co na targu naprawdę opłaca się kupować (i zabrać do Polski)?
Najlepiej wychodzą zakupy rzeczy, które:
- są typowo węgierskie,
- w Polsce są drogie albo trudno dostępne,
- dobrze znoszą podróż.
Lista „pewniaków”:
-
Papryka mielona (słodka i csípős – ostra)
Absolutny klasyk.
Na zwykłym stoisku:- ok. 800–1200 HUF / 100 g (ok. 8,80–13,20 zł),
- jakość często lepsza niż „turystyczne” zestawy w metalowym pudełku.
-
Węgierskie salami (np. Pick Szeged)
- na normalnym stoisku: ok. 2500–3500 HUF / 500 g (27,50–38,50 zł),
- twarde, dojrzewające – idealne do transportu.
-
Kiełbasy paprykowe / csípős
Kupowane na wagę, często można spróbować plasterek.
Świetne do gulaszu, leczo i na deskę wędlin. -
Miody i dżemy lawendowe
Zwłaszcza z małych gospodarstw – często lepsze niż marketowe odpowiedniki w tej samej cenie. -
Domowe przetwory, kiszonki, pasty paprykowe
Produkty, które rzadko wychodzą poza lokalny rynek. W Polsce praktycznie nieosiągalne w takiej formie.
Dyskonty: gdzie Węgrzy „robią bazę” zakupów
Jeśli zapytasz Węgrów, gdzie robią najtańsze zakupy spożywcze w 2025 roku, odpowiedź będzie niemal zawsze ta sama:
Lidl, Aldi, Penny Market, Auchan, Tesco, Spar (zwłaszcza tańsze formaty).
To tam kupuje się:
- mleko, jogurty, sery, konserwy,
- makarony, ryż, olej, mąkę,
- chemię, środki czystości,
- słodycze, napoje.
I tu ważna rzecz: wiele z tych produktów jest droższych niż w Polsce. Masło, sery, mleko, konserwy – na rachunku wyjdą wyżej niż w Biedronce czy Lidlu w Małopolsce. Dlatego Węgrzy „ratują się” w inny sposób:
Marki własne – główna broń przeciw rachunkom
- produkty private label w dyskontach są:
- wyraźnie tańsze od marek znanych z reklam,
- często produkowane w tych samych zakładach, ale pod inną etykietą,
- to dotyczy:
- nabiału,
- wędlin,
- makaronów, mąki, cukru,
- chemii domowej.
Im więcej marek własnych w koszyku, tym mniejszy rachunek. To samo podejście dobrze znamy z Polski – tylko na Węgrzech jest to jeszcze bardziej „być albo nie być” dla domowego budżetu.
Promocje i gazetki – planowanie jak projekt
Typowy schemat na forach:
- przegląd gazetki Lidla/Aldi/Penny/Tesco,
- spisanie, gdzie co jest najtaniej w danym tygodniu,
- jeden większy wypad do sklepu z listą (często łączony z inną sprawą w mieście).
Przypadkowe zakupy „po drodze z pracy” w małym sklepie osiedlowym = gwarantowany wyższy rachunek.
Ceny: Węgry vs Polska (zwłaszcza Małopolska)
Jeśli porównasz koszyk z Budapesztu z koszykiem z Krakowa, obraz jest trzeźwy:
- żywność ogółem – poziom zbliżony, bez efektu „o, jak tu tanio”,
- podstawowe produkty (mleko, masło, sery, konserwy) – na ogół drożej na Węgrzech,
- pieczywo – relatywnie tanie na Węgrzech (np. chleb 3 zł, bułka 0,76 zł), to jeden z filarów oszczędzania,
- drobiowe mięso – wyraźnie tańsze na Węgrzech (piersi ok. 16,26 zł/kg vs ~25 zł/kg w Polsce),
- warzywa i owoce – mocno sezonowe, w sezonie na targach może być przyjemnie, poza sezonem – często drożej niż w Polsce,
- lokalne rarytasy (papryka, salami, wina) – często droższe nominalnie niż podobne półki u nas, ale to inna liga jakości/smaku.
Z perspektywy mieszkańca Małopolski: w Polsce nadal taniej zrobisz bazowy koszyk codzienny, zwłaszcza jeśli mówimy o nabiale, maśle czy serach. Na Węgrzech „wygrywasz” głównie klimatem, lokalnym charakterem i częścią mięs/drobiu.
Miasto vs wieś na Węgrzech – czy poza Budapesztem jest taniej?
Mit: „Na wsi zawsze jest taniej”.
Rzeczywistość: to zależy, co kupujesz.
-
Na plus wsi:
- tańsze, świeże produkty bezpośrednio od rolnika: warzywa, owoce, jaja, czasem mięso,
- lokalne targi, gdzie naprawdę można zejść z ceny przy większych ilościach.
-
Na minus:
- słabsza konkurencja między sklepami = markowe produkty, kosmetyki, żywność egzotyczna często droższe niż w Budapeszcie,
- mniej promocji, mniejsze formaty sklepów.
Dlatego typowo „węgierskie” podejście jest takie:
- Budapeszt i większe miasta – duże zakupy w dyskontach + lokalne targi dzielnicowe,
- mniejsze miejscowości i wieś – wykorzystanie targów i zakupów „od gospodarza”, z markowymi produktami ostrożnie.
Inflacja, limity marż i co to zmienia dla Twojego rachunku
Na liczbach wygląda to tak:
- ogólna inflacja CPI spadła z ok. 5,6% do ok. 4,2% – nadal rośnie, ale wolniej,
- usługi (w tym gastronomia, fryzjer, atrakcje): +7% r/r – jedzenie „na mieście” i rozrywka robią się coraz droższe,
- żywność: +5,4% r/r – każdy wypad do sklepu to czuć,
- alkohol i papierosy: +6,3% r/r,
- paliwo: ok. –7,1% r/r – tu oddech ulgi.
Dodatkowo wprowadzono limit: na wybrane produkty spożywcze marża nie może przekroczyć 10%. Brzmi jak ratunek, ale w praktyce:
- te konkretne produkty bywają faktycznie trzymane w ryzach cenowych,
- sklepy próbują „odrobić” to na innych towarach,
- największy sens ma polowanie na te właśnie pozycje w dyskontach.
Nie ma tu magii – to po prostu narzędzie, które warto świadomie wykorzystać, zamiast wierzyć, że „wszystko dzięki temu stanieje”.
Jedzenie: gotować samemu czy jeść na mieście?
Tu różnice są kolosalne.
Scenariusz 1 – gotujesz sam
Przy zakupach w dyskontach i rozsądnym podejściu do targu:
- tani obiad z zakupów: ok. 1500–2500 HUF/osobę
(proste danie z makaronu/ryżu + mięso/dodatek warzywny, chleb, coś do picia).
To są poziomy całkiem przystępne nawet przy polskich zarobkach – pod warunkiem, że:
- unikasz „gourmetów” i sklepów przy atrakcjach,
- kupujesz sezonowe warzywa/owoce,
- korzystasz z marek własnych.
Scenariusz 2 – jesz codziennie na mieście
- typowy obiad w restauracji w większym mieście: 4500–7000 HUF za danie główne,
- do tego napój, deser, serwis – łatwo kończysz na 8000–10 000 HUF za obiad.
Różnica jest oczywista: 2–3 razy drożej niż domowy posiłek z produktów z dyskontu.
Jeśli masz ograniczony budżet, klasyczny kompromis wygląda tak:
- śniadanie i kolacja – z zakupów w dyskoncie,
- 1 „porządny” obiad na mieście co 1–2 dni,
- lokalne specjały (papryka, salami, wino) – kupione na targu i konsumowane „domowo”.
Atrakcje nad Dunajem vs jedzenie – co zjada Twój budżet?
Bilety wstępu w Budapeszcie potrafią mile „skurczyć” planowany budżet na jedzenie.
- mniejsze atrakcje: od ok. 2300 HUF (ok. 23–24 zł),
- popularne, „must see”: od ok. 5000 HUF (ok. 51–52 zł).
Dla porównania:
- za 5000 HUF zrobisz porządne zakupy na obiad i kolację dla 1–2 osób,
- za 5000–7000 HUF zjesz jeden standardowy obiad w restauracji.
Węgrzy rozwiązują to prosto:
- wybierają 2–3 atrakcje płatne, a resztę robią „na spacerowo”,
- jedzenie starają się ogarniać z dyskontów i tańszych lokali z dala od turystycznych osi,
- bilety wstępu traktują jako „luksus”, nie standard dnia.
Jeśli zrobisz podobnie, nie wrócisz z poczuciem, że całe pieniądze poszły w kasy muzeów.
Węgierskie wina, alkohole i słodycze – co brać, żeby nie przepłacić?
Wina
Miejscowi kupują w dwóch miejscach:
- dyskonty (Tesco, Lidl, Aldi, Penny) – tanie, codzienne butelki,
- małe sklepy z winem / targi – butelki z mniejszych winnic, często świetne w relacji cena–jakość.
Sensowne przedziały:
- przyzwoite wino z małej winiarni, często lane do plastikowych butelek – ok. 7–15 zł przeliczeniowo, a smakowo potrafi zawstydzić drogie etykiety.
Dobre wybory:
- Tokaj słodki/półsłodki – bezpieczny prezent „dla każdego”,
- lokalne czerwone typu Merlot – do obiadu, nie na półkę kolekcjonera,
- wina musujące marek własnych w dyskontach – tanie i lubiane „na imprezę”.
Mocniejsze rzeczy
- Unicum – węgierski klasyk, ziołowy likier.
- taniej kupisz go w supermarketach niż na lotnisku czy w sklepach przy atrakcjach.
Słodycze
- Túró Rudi – sernikowy batonik w czekoladzie, kultowa przekąska.
- inne lokalne słodycze najtaniej w dyskontach, nie w sklepie z pamiątkami.
Miody i dżemy lawendowe
Najlepiej:
- na targu – więcej lokalnych producentów,
- często bardziej „domowe” niż to, co znajdziesz w markecie,
- dobre jako prezent, bo łatwo przewieźć, nie są bardzo drogie.
Budapeszt: jak logistycznie ogarnąć tanie zakupy
Kilka praktycznych zasad, które ułatwiają życie:
- omijaj sklepy przy głównych atrakcjach – wszystko jest tam „pod turystę”,
- transport publiczny działa sprawnie i jest cenowo zbliżony do polskiego standardu – podjechanie 2–3 przystanków do dużego Lidla/Aldi naprawdę się opłaca,
- okolice dworca Nyugati to dobry punkt orientacyjny, ale:
- same sklepy przy dworcu są droższe,
- taniej jest kilka ulic dalej w stronę blokowisk lub 1–2 przystanki tramwajem/ metrem,
- ciężkie zakupy (woda, piwo, większe paczki) rób tam, gdzie masz od razu tramwaj/metro – nie ma sensu targać siatek przez pół miasta.
Budżet dzienny na jedzenie – jak to ułożyć w praktyce?
Dla uproszczenia:
-
tani wyjazd, mocne oszczędzanie – 4000–6000 HUF/dzień/osobę
Śniadanie i kolacja z dyskontu, „tani obiad” (street food, stołówka, tańsza knajpa) albo własne gotowanie. -
komfortowo, ale bez szaleństw – 7000–10 000 HUF/dzień/osobę
Jedno sensowne wyjście na obiad + reszta z Lidla/Aldi/Tesco. -
na luzie – powyżej 10 000 HUF/dzień/osobę
Obiady w restauracjach, przekąski, kawa w centrum – tu już bardziej „turystyczny” tryb.
Dobrze działa prosty podział:
- ok. 30% budżetu – śniadanie/przekąski z dyskontu,
- ok. 50% – główny posiłek (na mieście lub ugotowany),
- ok. 20% – kawa, lody, spontaniczne zachcianki.
Najczęstsze pytania – odpowiedzi „z terenu”
Gdzie miejscowi na Węgrzech robią najtańsze zakupy spożywcze w 2025 roku?
W dyskontach: Lidl, Aldi, Penny Market, dalej Tesco, Auchan, tańsze formaty Spar. Targi i hale targowe są dodatkiem – głównie do świeżego jedzenia i lokalnych produktów.
Które targowiska w Budapeszcie są dobre na tanie zakupy lokalnych produktów?
Najczęściej polecane przez mieszkańców są m.in.:
- Lehel Csarnok (Lehel tér),
- Rákóczi téri Vásárcsarnok,
- Fehérvári úti Vásárcsarnok,
- Fővám téri Nagyvásárcsarnok – ale z pominięciem najbardziej turystycznych stoisk przy wejściach.
Czy na węgierskich targach można negocjować ceny? O ile da się zejść?
Tak, ale najlepiej działa na mniejszych, lokalnych stoiskach. Realne jest zazwyczaj:
- 5–10% przy mniejszych zakupach,
- więcej przy większych ilościach lub pod koniec dnia.
Do tego dochodzi 20–30% różnic między samymi stoiskami – więc największą „zniżkę” robi nie tyle targowanie, co wybór właściwego kramu.
Najważniejsze wnioski „w pigułce”
- Podstawowe jedzenie (masło, mleko, sery, konserwy) – zazwyczaj droższe na Węgrzech niż w Polsce.
- Mięso drobiowe – wyraźnie tańsze na Węgrzech.
- Pieczywo – relatywnie tanie, często fundament oszczędzania.
- Warzywa i owoce – mocno sezonowe; w sezonie z targu i od rolnika super, poza sezonem potrafią kosztować fortunę.
- Targ + dyskont to standardowa strategia Węgrów – nie „hipsterka”.
- Sklepy gourmet i punkty w turystycznych dzielnicach – idealne, jeśli chcesz przepłacić.
- Małe winiarnie i domowe wina (nawet w plastiku) – często świetne za 7–15 zł.
- Kupowanie od rolników i małych producentów potrafi ściąć cenę nawet o 50% vs sieci, przy lepszej jakości.
- Miejscowi konsekwentnie dzielą zakupy: co jest tańsze na targu – kupują na targu; resztę biorą z dyskontów.
Jeśli zaczniesz kopiować ich nawyki, Węgry przestaną być „drogie jak z folderu biura podróży”, a zaczną wyglądać jak całkiem rozsądne miejsce na zakupy – pod warunkiem, że przestaniesz je robić jak turysta.